Tadeusz Donocik rozmawia z nami o transformacji Śląska i Polski, kondycji przedsiębiorczości oraz przyszłości Unii Europejskiej

Minęło trzydzieści pięć lat od 1989 roku. Jak ocenia Pan ten czas z perspektywy gospodarczej i społecznej – szczególnie na Śląsku?
Tadeusz Donocik: O sprawach wyjątkowo złożonych postaram się mówić używając uproszczeń oraz prostego wielowątkowego języka. Odpowiadając na zadane pytanie chciałbym się odnieść do tych zmian przez pryzmat głównie – polskiej przedsiębiorczości. Z kraju o zamkniętej gospodarce, bez wolnego rynku, bez kapitału i bez doświadczenia, staliśmy się częścią globalnego systemu gospodarczego. Na Śląsku ten proces miał swoją specyfikę – startowaliśmy ze zdekapitalizowanym majątkiem, z dominującym, przestarzałym przemysłem ciężkim, który wymagał głębokiej restrukturyzacji. To wszystko wymagało wyobraźni, odwagi, determinacji i ciężkiej pracy tysięcy ludzi. Sukces transformacji nie był dany, on był wywalczony – kosztem stresu, bankructw, często osobistych dramatów. Per saldo, Śląsk pokazał, że potrafi odnaleźć się w nowych czasach.
Jak wyglądały początki tej transformacji na Śląsku? Czy region był gotowy na tak gwałtowne zmiany?
Tadeusz Donocik: Śląsk był przyzwyczajony do gospodarki planowej, opartej na wielkich zakładach przemysłowych. Transformacja była bolesna – wiele z tych zakładów musiało się restrukturyzować lub całkowicie zniknęło z mapy gospodarczej. Ale jednocześnie Ślązacy to ludzie przedsiębiorczy, pracowici i zorganizowani. To sprawiło, że region potrafił się odnaleźć. Pojawiły się nowe firmy, nowe branże. Rozwinęły się usługi, budownictwo, logistyka, technologie. Izba [ Regionalna Izba Gospodarcza w Katowicach ] miała w tym swój udział, organizując konferencje, fora gospodarcze, szkolenia, wspierając współpracę firm, promując region za granicą. Kiedy piszę: „pojawiły się nowe firmy”, to za tymi słowami kryją się pomysły, konkretne przedsięwzięcia, konkretnych ludzi, konkretnych środowisk, konkretne wyrzeczenia, poświęcenia się czyli inaczej setki i tysiące konkretnych ludzkich historii.
Co Pana zdaniem było symbolicznym miernikiem tej zmiany?
Tadeusz Donocik: Upraszczając odpowiedź: choćby kurs dolara. W 1989 roku, trzeba było zapłacić ok. 500 zł za 1 dolara – dziś to ok. 4,26 zł. To konkretna miara skali zmian, skala stabilizacji gospodarczej, ale też znak i skala zmiany naszej mentalności – z myślenia w kategoriach przetrwania na myślenie w perspektyzowaniu rozwoju i jakości.
Z jakimi wyzwaniami zmagali się śląscy przedsiębiorcy w tym czasie?
Tadeusz Donocik: Z wszystkimi możliwymi! Przez długie lata Śląsk był zapleczem przemysłowym PRL – z wszystkimi negatywnymi cechami tego systemu. Jak pamiętamy głównie był to przemysł wydobywczy, hutniczy, chemiczny, budownictwo przemysłowe. Restrukturyzacja była konieczna, ale też brutalna. W realizacji tych wyjątkowych wyzwań, prócz ludzi przemysłu oraz oprócz niezwykłej dużej grupy przedsiębiorców, włączyli się społecznicy, którzy wspólnie z powstaniem samorządów lokalnych, stały się prawdziwymi centrami inicjatywy i reform. Niestety, do dziś w wielu obszarach działamy w modelu nieadekwatnym do potrzeb nowoczesnej gospodarki – brakuje elastyczności prawa, przejrzystości i spójnej wizji państwa wobec biznesu. Zaniechano prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych – pomijam te potrzebne których właścicielem powinno być Państwo m.in. infrastrukturalne – np.; linie kolejowe, przesyły energii. Od kilku lat tworzymy też coraz więcej przedsiębiorstw komunalnych z udziałem skarbu gminy lub powiatu, a co gorsze często niepotrzebnie zamiast prywatyzacji tworzymy firmy komunalne.
Czy to znaczy, że obecne warunki są niewystarczające do dalszego rozwoju Śląska?
Tadeusz Donocik: Tak, potrzebujemy nowego impulsu. Przyszłość Śląska wymaga nowej organizacji województwa, czyli zorganizowanie metropolii z prawdziwego zdarzenia, która powinna być jednym miastem z podmiotowością lokalnych dzielnic: Miasto „KATOWICE-GZM”, jako efekt procesu, który trwa już od początku XX wieku. Bytom, Gliwice, Zabrze, Ruda Śląska, Katowice, Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza etc. Miasta te powstawały z kilku często kilkunastu miasteczek, które do dzisiaj są ich dzielnicami.
Jednocześnie trzeba doprowadzić do ustawowego powstania i wzmocnienia dotychczasowej wiodącej roli „Subregionalne Centra” – tak ważnych dla społeczności lokalnych a jednocześnie dla znaczenia całego województwa jak: Bielsko-Biała, Częstochowa, Rybnik – jako stolice Subregionów, nadając im określone należne im znaczenie i funkcje oraz zapewniając mechanizmy wspólnego zarządzania. Bez tego trudno będzie mówić o dalszej, dynamicznej modernizacji czy rozwoju.
Wręcz obawiam się, że brak zdeterminowanej na zrównoważony rozwój polityki regionalnej na poziomie całego województwa Śląskiego, może zrodzić obawy przed wykluczeniem, a co najmniej posłużyć jako pretekst do tworzenia obrazu zagrożeń rozwojowych obszarów poza aglomeracyjnych.
Jaką rolę w tym procesie odegrała integracja Polski z Unią Europejską?
Tadeusz Donocik: Olbrzymią. Unia Europejska jest obszarem niezwykle zróżnicowanym rozwojowo, aglomeracyjnie, przemysłowo, co do centrów handlowych i usługowych. Każde państwo członkowskie to oddzielne wypracowane doświadczenie, często w dziedzinach na których możemy się wzorować. Unia dała Polsce impuls do modernizacji i ogromne środki finansowe – dla Śląska to była szansa na przekształcenie infrastruktury, rozwój innowacyjnych sektorów i inwestycje, o których wcześniej mogliśmy tylko marzyć. Ale jeszcze ważniejsze było zakorzenienie Polski, nas Polaków w zachodniej wspólnocie wartości. Integracja europejska to nie tylko wymiar gospodarczy, ale i cywilizacyjny – jasny sygnał, że jesteśmy częścią Zachodu i gramy w jednej drużynie. Owszem, dostęp do funduszy unijnych to dla nas niezwykle ważne, a biurokracja z nim związana bywa uciążliwa, niemniej dużą wartością jest to, że dzięki tym procedurom mieliśmy okazję nauczyć się porządku dokumentacyjnego oraz szczególnego traktowania pieniędzy publicznych. Jednak największą korzyścią dla nas i absolutną wartością jest doświadczenie i duch przedsiębiorczości, który Unia przez dekady wypracowała. To dzielenie się wiedzą, standardami i kontaktami – zwłaszcza młodych pokoleń – w połączeniu z dostępem do środków i procedurami, które uczą nas zachodnich praktyk, daje realną szansę na dalszy rozwój.
A jak Pan ocenia nasze członkostwo w Unii Europejskiej? Czy dziś Polacy myślą o sobie jako o Europejczykach?
Tadeusz Donocik: Z tym bywa różnie. Mentalność europejska nie wykształca się z dnia na dzień, a różnice w podejściu do Unii widać wyraźnie między pokoleniami. Starsze pokolenie – takie jak moje – często myśli w kategoriach narodowych i lokalnych, bo to właśnie ono walczyło o wejście do UE i w pełni doceniało trud tej transformacji. Młodzi z kolei traktują członkostwo jako oczywistość: moja wnuczka studiuje w Amsterdamie i dla niej Europa to naturalne środowisko. Niestety, nawet wśród młodzieży nie brakuje pokus populizmu, który zakwestionuje korzyści płynące z integracji. Bez Unii nie mielibyśmy dostępu do wspólnego rynku, kluczowych środków rozwojowych ani wysokich standardów – a wolność przemieszczania się znów stałaby się przywilejem, bo paszport, wcześniej lub później, wróciłby do rangi trudnego do zdobycia dokumentu. Poziom jakości, który osiągnęliśmy dzięki konkurencji na rynku unijnym, byłby nieosiągalny bez wymogów zachodniej Europy. Unia to nie tylko dotacje – to wspólne wartości, solidarność, bezpieczeństwo i pozycja geopolityczna. Mam też pełną świadomość, że różnice w stosunku do procesu integracji z UE wynikają także z miejsca urodzenia, zainteresowania polityką czy środowiska, w jakim się wychowaliśmy. Dla wielu Polaków UE stała się czymś naturalnym, „podanym na tacy”, i rzadko zastanawiają się, jak najlepiej wykorzystać ten dar. Niektórzy twierdzą, że przez integrację tracimy odrębność narodową, jednak właśnie w różnorodności – 350 milionów Europejczyków o odmiennych językach, kulturach i tradycjach – tkwi siła wspólnoty. To, co nas łączy, to pragnienie lepszego życia: dostępu do edukacji, wszechstronnych kwalifikacji i możliwości wyboru ścieżki zawodowej. Fakt bycia w Unii Europejskiej oferuje każdemu z nas taką możliwość. Jeśli to zrozumiemy i zaczniemy cenić zarówno naszą odrębność, jak i to, co wspólne, zyskamy największą wartość – zdolność do współpracy na rzecz lepszego jutra.
W ostatnich latach pojawiają się jednak głosy podważające sens tej integracji. Jak Pan je ocenia?
Tadeusz Donocik: Jestem przedstawicielem tego pokolenia, które najpierw marzyło a następnie walczyło o prawo wejścia do Unii Europejskiej. W okresie przygotowywania wejścia Polski do Unii Europejskiej w Rządzie Prof. Jerzego Buzka u boku Pana Premiera Janusza Steinhoffa odpowiadałem w latach 1998- 2001 za kilka Screeningów – czyli obszarów negocjacyjnych m.in. politykę regionalną, turystykę, małą i średnią przedsiębiorczość, pomoc publiczną.
Historia Magistra Vitae Est. Podważanie sensu integracji jako takiej, jest albo wynikiem braku wiedzy, albo poddawaniu się emocjom wynikającym z wrogości do osiągnięć projektu jakim jest Unia Europejska. To krótkowzroczne. Unia Europejska, mimo swoich niedoskonałości, jest największym i najstabilniejszym projektem integracyjnym na świecie. Owszem, trzeba dyskutować o jej dalszej reformie, ale kwestionowanie samej obecności Polski w UE to igranie z bezpieczeństwem i przyszłością kraju. Europa to nie tylko rynek – to także wspólnota interesów, która daje nam większą siłę na arenie międzynarodowej. W dzisiejszym świecie, pełnym zagrożeń i rywalizacji geopolitycznej, kraj średniej wielkości jak Polska sam sobie nie poradzi. Polska powinna nie tylko być w Unii Europejskiej, ale aktywnie ją współtworzyć. Mamy ogromny potencjał intelektualny i kreatywny. Polacy świetnie radzą sobie za granicą – pora, by równie skutecznie działali w strukturach wspólnotowych. Europa, jeśli ma być silna, potrzebuje Polski jako państwa ambitnego, nowoczesnego i solidarnego.
Czy Europa Środkowo- Wschodnia, w tym Polska, ma szansę odgrywać większą rolę w Unii w nadchodzących dekadach?
Tadeusz Donocik: Zdecydowanie tak. To region dynamiczny, ambitny, z młodymi społeczeństwami i dużym potencjałem rozwojowym. Ale potrzebujemy strategicznego myślenia i współpracy regionalnej. Jeśli Europa Środkowa mówi jednym głosem, może wpływać na kształt całej Unii. Tego głosu zaczyna słuchać nawet Berlin czy Paryż. Nasza rola może rosnąć – pod warunkiem, że będziemy aktywnie, mądrze i odpowiedzialnie uczestniczyć w europejskim dialogu.
A co z bezpieczeństwem – nie tylko ekonomicznym, ale fizycznym? Wojna w Ukrainie pokazała, jak kruche mogą być granice.
Tadeusz Donocik: To prawda. W Polsce na dzisiaj wciąż brakuje powszechnej i praktycznej wiedzy o tym, jak zachować się w razie zagrożenia wojennego. Nie wiemy, co mają robić firmy, kto będzie zmobilizowany, kto zastąpi szefów, właścicieli, jeżeli Ci zostaną zmobilizowani. Powinniśmy się wzorować na krajach takich jak Szwajcaria czy Szwecja, gdzie szkolenia obronne są powszechne, a logistyka jest zaplanowana. To dotyczy nie tylko państwa, ale i samych przedsiębiorców – oni też muszą wiedzieć, na czym stoją. Przedsiębiorcy nie mogą być pozostawieni sami sobie. Trzeba jasno określić, kto i kiedy wchodzi w tryb mobilizacji, jakie są zasady funkcjonowania firm w czasie kryzysu. Brakuje publicznej dyskusji na ten temat. Dziś mamy tylko instytucjonalne niedopowiedzenia i przekonanie, że „jakoś to będzie”. To nie jest wystarczające.
Wspomniał Pan wcześniej o potrzebie zmiany mentalności. Czy to największa bariera rozwoju?
Tadeusz Donocik: Zdecydowanie tak. Wciąż traktujemy sąsiadujące miasta jak konkurencję, a nie potencjalne dzielnice wspólnej metropolii. Potrzebujemy mentalnej „grubej kreski” – nie w sensie amnezji, ale jako nowego otwarcia. Musimy zacząć myśleć w kategoriach wspólnoty – lokalnej, regionalnej, narodowej i europejskiej. Tylko wtedy przestaniemy dzielić się na „ich i nas”.
… a co z regulacjami? Czy przedsiębiorcy mogą dziś swobodnie działać?
Tadeusz Donocik: Zależy, jak na to spojrzeć. Z jednej strony mamy o wiele więcej narzędzi wspierających przedsiębiorców niż 30 lat temu – urzędy pracy, inkubatory, strefy ekonomiczne, Izby Gospodarcze. Ale z drugiej strony – system jest przeładowany regulacjami, nieczytelny, często niespójny. Nawet prawnicy mają problemy z jego interpretacją. Ustawa Wilczka – że co nie jest zakazane, jest dozwolone – była może zbyt prosta, ale zawierała mądrą zasadę. Dziś każdy przepis rodzi nowe przepisy. Potrzebujemy gruntownego przeglądu i uproszczenia prawa.
Czy nadal funkcjonują negatywne stereotypy o przedsiębiorcach?
Tadeusz Donocik: Niestety tak. Nadal pokutuje obraz przedsiębiorcy jako spekulanta czy cwaniaka, w najlepszym przypadku jako osoby, do którego uczciwości można mieć wątpliwości. To bardzo niesprawiedliwe. To właśnie przedsiębiorcy wzięli na siebie ciężar transformacji. Dziś, w przestrzeni publicznej, znów pojawiają się antybiznesowe narracje – choćby w kontekście składki zdrowotnej dla najmniejszych firm. Jeśli państwo nie zacznie traktować przedsiębiorców z szacunkiem, a nie z podejrzliwością, to trudno będzie o zaufanie i współpracę. Przedsiębiorcy sami płacą podatki a tworząc miejsca pracy powoduj, że wszyscy płacimy podatki od wynagrodzeń a nadto płacąc podatek VAT przy zakupie towarów w sklepach. A może potrzeba znalezienia innego sposobu zarządzania naszymi podatkami? Osobiście mogę przewidzieć, że każde wpływy do budżetu Państwa okażą się niewystarczającymi do potrzeb.
Jaką przyszłość widzi Pan dla samego Śląska?
Tadeusz Donocik: Śląsk już dawno przestał być tylko regionem przemysłowym. Mamy tu znakomite uczelnie, instytuty naukowo-badawcze, nowoczesne firmy, dobre zaplecze infrastrukturalne. Naszym wyzwaniem jest przyciąganie i zatrzymywanie młodych ludzi – a to wymaga inwestycji w jakość życia, kulturę, klimat miejski. Przyszłość Śląska to inteligentna transformacja – nie tylko w stronę zielonej gospodarki, ale też społeczeństwa opartego na wiedzy i otwartości. Mamy ku temu warunki, ale nic nie stanie się samo. Potrzebna jest współpraca – samorządów, biznesu, uczelni i mieszkańców.
Zatem – co dziś jest największą szansą dla Śląska?
Tadeusz Donocik: Największą szansą Śląska jest… Śląsk – ludzie mieszkający w regionie Śląska, który tu żyją i pracują, z ogromnym doświadczeniem transformacyjnym, z umiejętnością adaptacji do zmian. Mamy kapitał społeczny, którego wiele innych regionów może nam zazdrościć – tylko trzeba go wreszcie zacząć uruchamiać w sposób mądry, systemowy. Przestać się bać nowoczesności, postawić na nowe technologie, na energetykę odnawialną, na sektor usług biznesowych i przemysły kreatywne. Ale też nie zapominać o przemysłowej tożsamości, która, choć się zmienia, nadal jest wartością. Taką tożsamość można modernizować, a nie porzucać.
… a co byłoby, Pańskim zdaniem, impulsem, który mógłby zintegrować społeczeństwo wokół pozytywnego celu?
Tadeusz Donocik: Śląsk potrzebuje nowej idei – czegoś, co nie będzie tylko doraźną polityką, ale długofalową wizją, za którą mogą pójść zarówno samorządy, biznes, jak i mieszkańcy. Tą ideą mogłaby być dobrze zorganizowana metropolia – nie w sensie tylko administracyjnym, ale funkcjonalnym. Miasto otwarte, nowoczesne, zintegrowane. Takie, w którym Gliwice, Katowice, Sosnowiec czy Ruda Śląska nie rywalizują o wpływy, ale wspólnie planują rozwój. I które działa jak nowoczesny organizm – z własną polityką przestrzenną, transportową, energetyczną, zorientowaną na mieszkańców i przedsiębiorców. Tak jak wspomniałem wcześniej – jedno miasto z wieloma dzielnicami, gdzie różnorodność jest atutem, a nie barierą.
Czyli… Śląsk jako model współczesnego europejskiego regionu?
Tadeusz Donocik: Tak, dokładnie. Śląsk może być takim modelem, bo ma wszystkie potrzebne zasoby: ludzi, infrastrukturę, uczelnie, potencjał innowacyjny, a nawet – proszę mi wierzyć – pewną życiową mądrość. Tylko trzeba pozwolić mu oddychać pełną piersią, dać mu narzędzia sprawcze, znieść niepotrzebne ograniczenia i przestać rozgrywać polityczne wojny na jego terenie. Ponieważ region może być silny tylko wtedy, kiedy działa jako całość.
Na koniec – jakie przesłanie przekazałby Pan młodemu pokoleniu mieszkańców województwa śląskiego (Ślązaków,) którzy dziś dopiero zaczynają swoją ścieżkę zawodową i obywatelską?
Tadeusz Donocik: Po pierwsze – nie traćcie odwagi i łatwo się nie zniechęcajcie oraz nauczcie się słuchać innych, nie myląc tego z potocznie rozumianym posłuszeństwem. Po drugie – nie bójcie się odpowiedzialności – wręcz domagajcie się obszarów za które chcecie odpowiadać. A po trzecie – pamiętajcie, że każde pokolenie ma swoją szansę i swoje zadanie. Wszystko co robicie, robicie dla siebie i Waszych potomków. Waszym wyzwaniem jest budować nową jakość życia w regionie, który przeszedł więcej zmian niż niejeden kraj w Europie. Szanujcie historię, ale nie bójcie się przyszłości. I nigdy nie wierzcie tym, którzy mówią, że się nie da – bo to zwykle mówią ci, którym zabrakło wyobraźni albo woli i determinacji działania.
Jakie są największe wyzwania na najbliższe lata?
Tadeusz Donocik: Po pierwsze – mentalność. Musimy przestać szukać winnych, a zacząć szukać rozwiązań. Po drugie – wspólnota. Trzeba odbudować zaufanie społeczne, solidarność, wzajemną życzliwość. I po trzecie – przywództwo. Polska potrzebuje mądrych liderów, którzy nie boją się wyzwań, ale potrafią budować mosty, nie mury. W demokracji chodzi właśnie o to, że możemy się różnić, a mimo to potrafimy ze sobą współpracować. I to jest dziś największe wyzwanie – odzyskać w społeczeństwie poczucie wspólnoty, bez względu na poglądy polityczne, miejsce zamieszkania czy pochodzenie. Bo jeśli nie zaczniemy od rzeczy podstawowych – od szacunku, zaufania i otwartości – to nawet najlepiej przygotowane strategie gospodarcze czy reformy administracyjne nie zadziałają.
Rozmawiała Barbara Sadkowska