Przemysł śląski i trzy wyzwania rozwojowe. Oprac. dr Jerzy Podsiadło, Polskie Towarzystwo Ekonomiczne Oddział w Katowicach
Biznes | Wydanie 160 | Polskie Towarzystwo Ekonomiczne (PTE)
Przemysł jest podstawowym działem prawie każdej gospodarki. Jest tak nie tylko ze względu na wysoki (bezpośredni) udział przemysłu w wytwarzaniu PKB, ale także na ogromną (pośrednią) jego rolę w rozwoju innych działów gospodarki. Jeszcze jakiś czas temu wielu ekonomistom wydawało się, iż usługi i handel są niemal samodzielnymi czynnikami rozwoju. Lekceważono gospodarki o silnej bazie przemysłowej. Doświadczenia ostatniego czasu wykazały jednak, że bez przemysłu nie ma zrównoważonego i bezpiecznego rozwoju. Zachwyt nad gospodarkami opartymi na usługach i handlu zelżał. Pojawiło się nawet hasło reindustrializacji.
Województwo śląskie było i jest sercem przemysłowym Polski, chociaż jego udział w wytwarzaniu PKB systematycznie spada. Wynika to z faktu, iż przez całe dziesięciolecia rdzeniem gospodarki naszego województwa był przemysł wydobywczy i hutniczy. Oba te sektory są dzisiaj w odwrocie. Rozwijane są wprawdzie inne działy przemysłu, ale proces zastępowalności jest mozolny.
Co więc musimy zrobić, aby nie tylko nadążać za rozwojem całej naszej gospodarki narodowej, ale rozwijać się jeszcze szybciej? Zwłaszcza że mało który region w Polsce ma tak duży potencjał dla szybkiego rozwoju jak nasz.
Powinniśmy więc być wehikułem całej gospodarki narodowej, a nie kulą u jej nogi. W najbliższym czasie stoją przed nami przynajmniej trzy kluczowe wyzwania rozwojowe, których pilne rozwiązanie jest konieczne, aby nie stanowiły one przeszkody w dalszym przekształcaniu i rozwoju gospodarki województwa śląskiego. Są to wyzwania związane z górnictwem węgla kamiennego, hutnictwem żelaza i stali oraz z budową Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolii.
Górnictwo Węgla Kamiennego
W górnictwie węgla kamiennego – jak wszyscy widzimy – mamy całkowitą zapaść. W porównaniu z 2015 rokiem wydobycie znacząco się zmniejszyło. Zamknięto cały szereg kopalń. Można zakładać, że likwidowano najgorsze kopalnie. Mimo to koszty wydobycia gwałtownie wzrosły, a wydajność gwałtownie spadła! W przygotowanym w latach 2014-2015 – przy udziale całego szeregu międzynarodowych firm konsultingowych – programie restrukturyzacji byłej Kompanii Węglowej SA zakładano, iż wielkość wydobycia na jednego pracownika w 2022 r. w Polskiej Grupie Górniczej (utworzonej przez Węglokoks SA na bazie kw) będzie się kształtować w granicach 1 100 ton, a wielkość zysku netto przekroczy 1 mld zł.
Plany te były budowane przy założeniu umiarkowanego wzrostu cen, głównie w wyniku zmiany struktury sprzedawanego węgla i przy ówczesnych cenach na benchmarku w granicach 50 usd/t. Realizacja tego programu po 2015 r. została całkowicie zaniechana. Jedyne co zostało zrealizowane, to 3 mld zł dotacji w formie podwyższenia kapitału, które PGG połknęła bez żadnych wahań.
Dzisiaj ceny w portach ARA kształtują się na poziomie 120 usd/t, a mimo to PGG jest bankrutem finansowym wymagającym w tym roku dofinansowania w wysokości co najmniej 6 mld zł. Nic w tym dziwnego, bo koszty, głównie ze względu na wzrost płac, poszły znacznie do góry, a wydajność wydobycia spadła do ok. 500 ton na pracownika. Można mieć tylko nadzieję, iż obecny zarząd krok po kroku będzie wyprowadzał spółkę na prostą.
Druga śląska spółka wydobywająca węgiel energetyczny Tauron Wydobycie jest w podobnej sytuacji i również wymaga dofinansowania w wysokości 1 mld zł. Zła jest również sytuacja JSW. Mimo historycznie wysokich cen i nagromadzenia ogromnych rezerw finansowych, gdy ceny trochę spadły, spółka ta przejada zaoszczędzone środki w błyskawicznym tempie i wiele wskazuje na to, iż wkrótce będzie również klientem budżetu państwa – czyli nas wszystkich. Cała nadzieja w tym, iż nowo zainstalowany zarząd JSW, po ogarnięciu podstawowych problemów, przedstawi nową, logiczną strategię dalszego funkcjonowania spółki i obniżenia kosztów wydobycia.
Obecnie mamy więc sytuację, w której z budżetu państwa idą ogromne środki na podtrzymanie całkowicie nierentownego wydobycia węgla kamiennego. Tym samym górnictwo tworzy nam, ekonomistom nowy paradygmat w naukach ekonomicznych: „W gospodarce rynkowej produkcja powinna być rentowna z wyjątkiem wydobycia węgla kamiennego. Rentowne wydobycie jest bowiem niemożliwe”.
Przygotowany przez poprzedni rząd program likwidacji kopalń do 2049 roku w formie tzw. Umowy Społecznej zakłada pomoc z budżetu w wysokości 100 mld zł. Notyfikacji tego programu przez KE do tej pory nie ma. Gdyby wydobycie węgla było rentowne, a przynajmniej mniej kosztowne (a jestem przekonany, że mogłoby tak być), to te ogromne środki płynące z budżetu mogłyby być przeznaczone do szerokiej transformacji przemysłowej Śląska – np. do przebudowy przemysłu okołogórniczego.
Przy takim podejściu do kierowania kopalniami, jak w minionym okresie, tj. braku rzeczywistej restrukturyzacji, nieliczenia się z kosztami i uległości wobec związków zawodowych w kwestii płac, bez oglądania się na wydajność pracy spowoduje, iż te 100 mld zł przeznaczone na sfinansowanie nierentownego wydobycia do końca 2049 r. będzie niewystarczające. Pomijając fakt, iż jest to sprzeczne z zasadą racjonalnego gospodarowania i zwyczajnie amoralne.
Problemy hutnictwa żelaza i stali
Spadek cen oraz popytu na wyroby hutnicze na rynkach międzynarodowych postawiło polskie hutnictwo w niezwykle trudnej sytuacji. W 2023 roku wytopiliśmy zaledwie ok. 6 mln ton stali surowej. Jest to poziom produkcji z przełomu lat 50. i 60. XX w. Z danych tych wynika, iż nasze hutnictwo dramatycznie cofnęło się w rozwoju. Stal była, jest i pozostanie, mimo różnych substytutów, kluczowym materiałem.
Bez własnej stali nasza gospodarka będzie ułomna. Bez dostatecznej ilości stali, rozwój własnego przemysłu zbrojeniowego (a mamy takie plany, co jest zresztą niezbędne w obecnej sytuacji politycznej na świecie) będzie niemożliwa. Dotyczy to także innych przemysłów, jak np. przemysłu stoczniowego czy budownictwa.
Na szczęście hutnictwo polskie jest na dobrym poziomie technicznym i technologicznym. Można więc oczekiwać, iż przy właściwej polityce interwencyjnej państwa, w miarę poprawy koniunktury, hutnictwo odbuduje swój potencjał produkcyjny. Sektor ten stoi jednak przed jeszcze większym wyzwaniem.
Polityka klimatyczna sprawia, iż w ciągu najbliższych lat zostanie zlikwidowana wielkopiecowa technologia produkcji. Światowe hutnictwo emituje ok. 7 proc. globalnej emisji CO2. Głównymi emitentami są tutaj wielkie piece i spiekalnie. Ta tradycyjna technologia zostanie zastąpiona bezpośrednią redukcją żelaza z rudy za pomocą wodoru i (przejściowo) gazu. Wprowadzenie nowej technologii będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych.
Drugi kierunek rozwoju hutnictwa to coraz szersza produkcja stali w procesie elektrycznym ze złomu. Ten kierunek z kolei gwałtownie zwiększy zapotrzebowanie hutnictwa na energię elektryczną, co też będzie związane ze znacznymi nakładami finansowymi. Przed nami więc ogromna przebudowa technologiczna hutnictwa. Nie będzie ona możliwa bez wydatnego zaangażowania państwa. W najbliższym czasie powinien być więc zbudowany całościowy program polityki gospodarczej państwa w stosunku do hutnictwa.
Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia
Metropolie, poprzez koncentrację nauki, wiedzy i informacji, są niezwykle atrakcyjnym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej i inwestycji. W literaturze przedmiotu są nazywane motorami rozwoju gospodarczego. W GZM w 41 gminach i miastach mieszka ponad 2 miliony mieszkańców. Wytwarza się tutaj ok. 7,7 proc. PKB naszego kraju. Jest to największa struktura metropolitalna w Polsce, większa od Warszawy i jedna z największych w Europie. Wagi Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii dla całego regionu nie sposób więc przecenić.
GZM rozpoczęła swoją działalność 1 stycznia 2018 roku, zatem funkcjonuje już prawie 6 lat. W tym czasie dokonano znacznego postępu w integracji wchodzących w jej skład gmin. Symbolem tego procesu jest radykalne udoskonalenie komunikacji wewnętrznej. Przeprowadzone w minionym okresie działania nie doprowadziły jednak do zbudowania metropolii we właściwym tego słowa znaczeniu. GZM jest dzisiaj właściwie tylko związkiem komunikacyjnym i niczym więcej.
Tymczasem rozwój GZM powinien iść w kierunku budowy jednolitego miasta zarządzanego z jednego centrum. Dzisiaj mamy 41 decydentów. Pełne zintegrowanie miast aglomeracji górnośląsko-zagłębiowskiej (co jest niezbędne dla rozwoju całego regionu i całej polskiej gospodarki) jest jednak niemożliwe w obecnej formule określonej ustawą z 2017 r. Konieczne są więc zmiany ustawowe, które umożliwiłyby kontynuację procesu integracji, co w rezultacie doprowadziłoby do powstania jednego miasta.
Koncepcja takich zmian została przygotowana na zlecenie zarządu GZM i przedstawiona na konferencji PTE w 2023 r. Dyskusji i rozważań nad tak zasadniczą sprawą w przestrzeni publicznej jednak nie widać. Wydaje się, iż ciągle nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wielki wpływ na rozwój nowoczesnego przemysłu mogłaby mieć pełnokrwista metropolia. Byłaby ona jednym z najważniejszych narzędzi przebudowy gospodarczej województwa śląskiego. Pora więc, aby nasze elity polityczne i gospodarcze uświadomiły sobie, iż budowa takiej metropolii jest kluczowym wyzwaniem dla naszego regionu.